ten film miał być dopełnieniem mojej najnowszej pasji związanej z tematem Hannibala.
a tu taka nędza. jest strasznie naiwnie, pompatycznie, a rola Hannibala zagrana po prostu fatalnie i
straszliwie sztucznie. pod koniec już nie mogłam patrzeć na te jego nie wiedzieć czemu wydęte
usta.
zdecydowanie najgorsza produkcja o Hannibalu. a szkoda, ten temat miał potencjał
Podpisuję się w 100% pod tym komentarzem. Krew w żyłach mrożą mi wpisy na forum typu "Jedyna dobra część o Hannibalu, Milczenie Owiec się do tego nie umywa", "Wspaniały aktor!", już nie wspominając o "ale słodziak z tego Hannibala :3 chyba się zakochałam!"... brr, polecam pozostać przy sadze Zmierzch, do Lectera chyba trzeba trochę dojrzeć.
może dla Ciebie będzie lepiej, jak się zajmiesz czymś bardziej pożytecznym, niż trollowaniem
denerwujące te miny Hannibala, wytrzeszcz, szczękościsk... Hopkins lepiej grał psychopatę, spokojny dziadek a za chwilę bestyja
No tak, nie ma jak porównywać Hannibala 20-latka do Hannibala 40-latka i stwierdzać, kto lepiej zagrał psychopatę (jakbyś w życiu widział psychopatę i miał porównanie). HAHAHAHAHAHAHAHA, filmweb i jego yeti.
ten Hannibal jest żenujący w swojej sztuczności, co tu ma kuwa jego wiek do rzeczy?? i co mi tu znafce psychopatów zgrywasz amatorze rolników szukających żony
Hahahahaha, no tak, wiek nie ma nic do rzeczy. W twoim przypadku pewnie mając, stawiam, 16 lat, masz charakter 6-latka i zachowanie ci się nie zmieniło.
Widzę, że doszła nowa kwestia - sztuczność - hahaha, ale to można obalić tym, co już wcześniej napisałem.
HAHAHA, co za yeti.
wstawianie co chwilę hahahaha to oznaka niezmiernej dojrzałości... a o sztuczności wspomniał już założyciel tego wątku bystrzacho, dziękuję za uwagę, nie mam więcej pytań
Szkoda gadać, do takich nic nie dojdzie. Lepiej się nie denerwować. Co do filmu, zgadzam się niestety całkowicie z autorem. Film spłycony do granic możliwości, zwłaszcza postacie. Ich historia powinna być należycie nakreślona, aby można było się z nimi choć odrobinę utożsamić, polubić czy po prostu zrozumieć. Prawda, że jest trochę ciężej wszystko zamieścić w zaledwie 1,5h filmie, ale bez przesady. Chociaż głównych bohaterów by wypadało. W książce można poznać Hannibala od małego. Widzimy inteligentnego dzieciaka, jego relacje z innymi ludźmi, jaką jest postacią. Następnie jego losy w sierocińcu (Jako 13-latka, czemu do cholery w filmie jest już starym koniem?) skąd zabiera go wujek, poznaje swoich "nowych rodziców", kobietę którą traktuje jak matkę. Uzdolniony, przystojny i wyrachowany. Wszystko jest dobrze objaśnione, znamy postacie. Jednym słowem w książce widzę inteligentnego, przystojnego i nie ukazującego emocji Haniballa, a w filmie zaledwie upośledzonego psychopatę strojącego głupkowate miny, idealnego aktora dobrali. W filmie okazuje się że nawet potrafi mówić, czyli co? Rżnął głupa czy się wstydził?
''rola Hannibala zagrana po prostu fatalnie i straszliwie sztucznie. pod koniec już nie mogłam patrzeć na te jego nie wiedzieć czemu wydęte usta. ''
Odniosłem to samo wrażenie, na dodatek pod koniec filmu też zwróciłem uwagę na usta WTF?! :D