Już w pierwszym odcinku dostajemy rzeź na polu bitwy, smoka, pokrwawione narzędzia tortur, kopulację, miłosne wyznania względem owcy, sranie barona, podcieranie jego tyłka przez służącego, zdzieranie skóry, chrzanienie znachorkowiedźmy i spojrzenie homopedofila. Później pojawiają się sceny akcji przeplatane fatalnymi dialogami, jak z ostatnich sezonów Sons of Anarchy. Bredni fabularnych nie chcę już komentować.
Na plus z kolei można zaliczyć samą tematykę, piękną piosenkę czołówki, muzykę, lokacje, wątek chrześcijański i ściemnianie ostatniego kadru scen.
Ogólnie serial odpowiada wyobrażeniom głupiego nastolatka o średniowieczu. Nie wiem, czy warto się męczyć, ale w końcu to serial o kacie. Idiotyczny!
Nie widziałem w pierwszym odcinku żadnego homopedofila, kiedy to było?
Poza tym ja bym raczej zwrócił uwagę na zoofila, zakochanego w owcy pasterza.
Jeden z gości, nie pamiętam już który, lustruje wymownie grupę chłopców na zamku w pierwszym odcinku. Moim zdaniem intencja był czytelna. O zoofilu wspomniałem, nie da się go niestety przeoczyć. Głupie to jak cały serial.
A tak, racja, uszło to mojej uwadze. Widziałeś serial do końca czy zniechęcony pierwszymi odcinkami odpuściłeś?
Obejrzałem, sam nie wiem dlaczego. Może to masochizm albo chciałem posłuchać 10 razy Sheerana, do którego nastrojowej piosenki dobrano pokrwawione obrazki czołówki, a może wierzyłem w poprawę. W końcu Sutter stworzył SOA i pracował przy The Shield. W każdym razie to było bez sensu. Dalej nie jest wcale lepiej. Może mniej bredni, ale jako całość, głupawe okrutnie. Nawet można się pośmiać.
Dobrze wiedzieć, i ja liczyłem, że może potem zmieni się coś na lepsze. Powiedz jeszcze tylko - jak "walijski" jest ten serial? Jest to taka walijska wersja Braveheart jeśli chodzi o skupianie się na uwielbieniu Walijczyków?
Tego jakoś nie zauważyłem. Tą kwestię podano chyba jakoś z umiarem albo bzdury kompletnie to przesłoniły. Mi trudno już było przełknąć niefrasobliwego kata, a bredząca czarownica i krzyżowiec i jego "gorąca" walka spowodowały, że zastanawiałem się tylko, czy prawdą jest to, co widzę na ekranie.